No Future

by Majkel

/
  • Streaming + Download

    Includes unlimited streaming via the free Bandcamp app, plus high-quality download in MP3, FLAC and more.

      21 PLN  or more

     

1.
Gdybym 02:17
Gdybym kurwa nie miał kartki, to być może byś był martwy, miałby wtedy wolne dłonie i nienasycony brak krwi, zapisuje na czerwono swe notatki, kiepski ze mnie nauczyciel lecz podkreślam błędy rapgry, rzeczowe, ale takie robi każdy jednak stylistyczne, tylko MC niegodny tej nazwy, chodzi o to żeby bujać się jak dandys, ale nie udawać kogoś kto jest tu naprawdę ważny, kurz pokrywa statuetki u liderów branży, kush popieli się bibułce jak kariery starszych, świat kręci szybciej, choć wskazówki z tarczy, maszerują jednostajnym rytmem, cały czas jest twardy, gdyby uosobić czas, byłby kimś poważnym, srogim ale sprawiedliwym, kurwa boskim jakby, zresztą ludzie wymyślali boga tak by, wytłumaczyć niewytłumaczalny i nienaruszalny, rytm natury, który zawsze zabijał i karmił, a gdy już nie byli głodni to szukali pasji.... jakże piękna była akustyka jaskiń, teraz żeby szukać brzmienia spece budują pułapki kupisz sobie super studio ale nie zajawki, tylko szczery imprezowicz przetrwa na tym party, bo tu musisz być jak wilk... wiecznie nienażarty, wreszcie znów poczułem głód, mówię nie na żarty, dźwięki zostają gdy miedzy nami nie ma martwych, reszta to miraż, taki który emitują banki, trochę jestem ogrem, a ogry mają warstwy na powierzchni to nie rani nawet ognia żar Ty chcesz mnie zranić musisz trafić w sam środek tarczy jeszcze nie spotkałem tego co ma taki czar zły, żeby mnie przekonał bym zmienił temat prawdy, ponoć każdy ma swą cenę, jestem jednak warty, trochę więcej kiedy pisze pod te rytmy funki, właśnie to co teraz myślę, a nie to co fanki, chciałyby usłyszeć gdy brudzą szminką szklanki, pewnie nie to chce usłyszeć tamten kingong z bramki jeśli kilkiniesz mi unlike it , whatever od dawna wbijam chuj w ranking chorągiewek, odkąd w mtv szit oglądam więcej eleven może coś znajdziesz tu dla siebie.... sam nie wiem...
2.
1983 02:16
Urodziłem się w zimie, zanim imię nawinę to był czas, kiedy punk kwitnął tam w Jarocinie, jedno dziecko w rodzinie, teraz mam tą rozkminę, przez to jestem od zawsze cokolwiek im winien, kiedy z domu wyszedłem do szkoły trafiłem, byłem rezolutnym dzieckiem, nie miłym na siłe, 8 lat się uczyłem, głównie pisać i czytać, w ubikacjach na klatkach, a potem w zeszytach, zanim spotkał mnie hip-hop, chciałem mieć własne glany, Dezerterowałem z Armii szarych twarzy takich samych, wtedy pierwszy raz wróciłem pijany, to żaden bunt ale potem powtarzałem takie stany, liceum to same zmiany, pierwszy rozpięty stanik, euforie przy pokonywaniu cienkich granic, pierwszy raz kiedy system mnie ganił za nic i to jak pierwszy raz zawiedli zaufani Kiedyś nagle ktoś powiedział do mnie Majkel okazało się że pasuje najbardziej, poważnie bo miałem zawsze na scenę parcie bo czuje że to co mówię jest ważne Słuchaj uważnie! Studia mijały mi, do studia wbijałem by nagrać kawałek albo chociaż wypić parę piw, miałem spoko CV w kwestii featuringów ale w realu po studiach nie chcieli mnie nawet w Lidlu i tu spada kłopotów kaskada, chłopcy wydaliście płytę ale sprzedaż - żenada nie ma koncertów, nie ma co gadać w wywiadach, trudna sprawa ale musicie spadać, krótko spadaliśmy bo potrafimy latać chociaż do dzisiaj nie wróciliśmy na plakat los figle płata, jest zimnym draniem bo doprowadza na wytrzymałości słynny kraniec, odpowiem jednym zdaniem na pytanie, dlaczego robię rap nie mam pojęcia drogi panie widocznie tego potrzebuje, żeby powiedzieć co czuje - stylowo kapujesz?
3.
Nie Wiem 04:37
Już dawno nie wstałem tak wcześnie w mieście, w którym życie gubi sens przed zmierzchem to nie jest śmieszne włączyłem telewizor znów mnie przeszły dreszcze, a nie jestem jakimś cienkim leszczem z wielkim szczęściem, czy widziałeś kiedykolwiek to miejsce z bliska? czy oddziela Cię od niego szkiełkiem telewizja oni pokazują gdzie jest goręcej - dziwka czyta z promptera o zjawiskach dla niej to fikcja, bo tego nie ma na strzeżonych osiedlach, chowa się za murami lepsza część społeczeństwa lepsza? bogatsza raczej i leczą swoje strachy whiskey i prozakiem, pytasz jak tam trafić? nie trzeba być kozakiem starczy kilo skurwysyństwa i z kurestwa dodatek nigdy nie miałem w oknie kratek - choć łamie prawo zwykle prawo do milczenia - sorry panie władzo nawijam głównie o problemach - to mi daje radość, ale spytasz mnie co słychać, odpowiem - fajnie klawo, no kurwa klaunie brawo - co ty jesteś z ameryki? chcesz wiedzieć co mnie boli? rap to moje pamiętniki, gość wychowany na wu-tangu nie takim tangu, chociaż się smiali że się gibam jak jakiś bambus nie rozumieli nic może mieli braki w slangu świat się podzielił na dwie części jak stambuł Nie wiem co mi daje świat Nie wiem co mógł mu dać kiedy wchodzę na bit - reprezentuje furie trzymam mikrofon nim go puszczę wpierw umrę, nie muszę pić by się bujać jak skurwiel, mam to we krwi a w głowi mam burdel, lecz to pierwszy bóg stworzył z chaosu jakość, choć można zastrzeżenia mieć do świata jako tako, to niezły wzór - tato - ojciec kreator, wymyślił bohatera ofiare widza i kapo, pierdole patos - mam cechy każdego z nich jestem gotowy nawet w piekło Dantego wbić, nie chodzi o to żeby tego czy tamtego zbić, atakuje wszystkich którzy chcą mi mówić jak mam żyć, komedia w mediach - nierząd w rządzie, bandyci w policji - niesprawiedliwość w sądzie kretyni w Oxfordzie - mądrale po knajpach, idee gniją na szrocie jak zużyte auta, a w filozofii flauta mówię wprost to pewnik mamy umysłowy post to nasz post modernizm, na topie BMW - bierni mierni wierni albo czeka mnie stos albo życie w pustelni Nie wiem co mi daje świat Nie wiem co mógł mu dać Nie wiem i na tym powinienem skończyć, bo jak mam dawać rady od siebie młodszym skoro mam 33 lata i nie mam forsy, ja naprawdę nie mam tej forsy jak płuca ostry, nikt nie pyta gdzie jest eis każdy gdzie jest hajs? a są w tym samym miejscu od kilku lat, tylko że drogą do tego na pewno nie był rap, ani nie przez brak ambicji tym bardziej skilli brak, kiedyś stałem przed wyborem, ostro jak chilli grać, i rozbijać wacków w proch i pył jak brud Cilit Bang albo poszukać swej drogi pośród styli tak, aby walić tylko proch i pył i by płacili hajs, mam killing skills, jak z Łodzi brat, ale nie mam tyle weny żeby codzień rodzić rap, 15 płyt w 15 lat? ja swoją pierwszą robie od 2002, czy jest mi wstyd? no kurwa trochę tak ale jaka będzie duma kiedy w swoim aucie głośniej dasz płonie majk, ja spalam się jak Kazik S. a dla hejterów mam jak Kozakiewicz taki gest, moja wolna myśl pewnie nie przekona stada, bo nie przebywa wciąż w jednym miejscu jak Tomasz Chada, to ma pływać, albo mieć format bragga, gdy do kariery autostrada brzmi jak autozdrada, naprawdę czasem nie wiem po co i do kogo gadam, nie wiem, ale jak rozumiesz - kocham! pozdrawiam!
4.
Jeszcze nie umarłem nieśmiertelny jak Stonesi, szykuje się do tego skoku odkąd sypie się wąsik, a jeśli uda się mnie zabić - wróce jak zombie, tak cała Polska maszeruje - ludzie są głodni, nie będę szedł na czele nie pale pochodni, jesteśmy zbyt podobni mimo róznic drobnych, jeden nurt, jedna rasa jeszcze NASA nie przyznała że coś nam zagraża chyba że autozagłada, w takich czasach wypada być częścią stada, i w kolejce do rzeźni przepuścić sąsiada, umiemy współpracować tylko w fazie klęski, i nadal tłuc się miedzy sobą o laury zwycięzcy, katolicki kraj a taki zawzięty, Jezus za to by nie oddał nawet nerki, politycy zawłaszczyli wiary części, żeby ginąć w jej imieniu byli chętni, Życie stało się niebezpieczne trują nasze myśli i powietrze, czekam tylko aż wprowadzą wreszcie, rozwiązanie ostateczne, x2 Wszyscy jedziemy na tym samym wózku, od strachu ratuje nas tylko defekt mózgu, zawsze byłem dobry w łózku, umiałem spać do południa, potem popołudniu, przespałem wiele szans, a los jak w transie, podsuwa pod nos zawsze coś co nie jest lekarstwem, nad ranem duszę się i kaszle, ale i na to mam coś w szafce - chcesz? też Ci załatwie, organizm wypycha trucicizne, aż się do niej nie przyzwyczaji i chłonie kolejny łyk z niej czaisz? ilu zrobiło na tym biznes, wali ich na co umrzesz jak tego nie unikniesz - przykre? nie chcę zginąć przypadkiem jak pieszy, alkohol zabija powoli to cieszy - no bo nam sie nie spieszy, mamy tu jeszcze parę rzeczy... ale żadną z nich nie jest strzelanie do dzieci! Życie stało się niebezpieczne trują nasze myśli i powietrze, czekam tylko aż wprowadzą wreszcie, rozwiązanie ostateczne, x2 Coś dużo o śmierci tak bywa gdy wojną śmierdzi, a przecież życie jest piękne, nawet to na krawędzi, nie ma co strzępić języka - sam siebie spytaj, ile jest jeszcze w tobie życia - czy już trzeba znicza, niczym mnie dzisiaj nie zaskoczy los, patrze mu w oczy wprost, wyciskam dzień aż wytoczy sok i tak się staram by się toczył rok, już 33 leci minęło jak gong - chce więcej, w zwolnionym tempie przewijanych mych wspomnień kocham żyć więc celebruje każdy oddech, takie normalne stwierdzenia dziś nie brzmią dobrze wyrzućcie ręcę w górę bo ktoś w klubie ma bombę, mamy problem z wzajemnym szacunkiem, ja też nie cofne ręki jeśli ty wywołasz bójkę, no ale jak tak dalej pójdzie, ostatnie selfie na snapa zrobimy sobie trumnie Życie stało się niebezpieczne trują nasze myśli i powietrze, czekam tylko aż wprowadzą wreszcie, rozwiązanie ostateczne, x2
5.
Biegnij, biegnij bignij ile masz sił biegnij biegnij biegnij aż braknie ci tchu nie odwracaj się za siebie patrz w przód pokaż pokaż ile jesteś w stani dać im tu biegnij biegnij biegnij do końca blisko już Jaka tam meta, tam czeka tylko kolejny etap, zamiast zbierania wspomnień, robisz następny backup, to życie ci ucieka, i ty przed nim uciekasz, i w sumie stoisz w miejscu - taki powszedni letarg, musze spróbować się nie dać ciągłej pogoni, bo kto mi zabroni stanąć po środku biegu o nic, niby nikt i nic ale pomyśl... jednego tłum stratuje nic nie zostanie po nim Biegniemy przed siebie nie zatrzyma nas nic Biegniemy przed siebie ile mamy sił, ale po co nie wie nikt, biegniemy do przodu zamiast zatrzymać się i żyć! Może na chwile przerwać ten wyścig, za wszystkim czego nie weźmiesz do grobu a gonisz od kołyski, może by wreszcie być kimś, nie tylko mieć coś, zyski pochłonie kryzys i pozostawi z klęską, bywa często Bóg sie z naszych planów lubi śmiać, może kiedyś powiem trzeba było zbierać hajs głupi ja kolekcjonuje wspomnienia nie musze lupy brać by docenić szczęście swe i jeszcze o nim rap na loopy dać, a tu trzeba znów wstać szósta rano wole o tej porze mówić dobranoc, też masz tak samo? dlatego stanowiąc całość, możemy stanąć, chociaż na chwile nie dając się porwać falom Biegniemy przed siebie nie zatrzyma nas nic Biegniemy przed siebie ile mamy sił, ale po co nie wie nikt, biegniemy do przodu zamiast zatrzymać się i żyć!
6.
Chciałem bronić hip-hopu, jednak nie ma już po co i dla kogo, on jest moją tęsknotą którą ciągnę za sobą jak ogon, idę tą drogą krzyżową gdy czwarty krzyżyk już miga mi nad głową, a młodość? łyka tylko idee tak rozwodnioną jak witamina z sodą, nadal tu chcemy być perfekt niestety nie chcemy być sobą, klonuje nas pogoń za modą, marki kopie idoli z nas robią, a jak coś się spierdoli finansowo, poczucie wyobcowania, niewoli dodatkowo, poczuj co ci robi polityka z głową bo dzieli na dwa obozy i można się kłócić o nią, to bez znaczenia, życzę nam powodzenia, ale nie życzę sobie zmian przeznaczenia, sam je pozmieniam brak pogodzenia się z losem, plus czas doświadczenia i ocen to dobry start dochodzenia do głosu, antyteza budowania z chaosu, parafraza odzyskania hip-hopu, Stara klawa zajawa mi błyszczy w oku, wciąz głodny zajadam się wszystkim wókół, a syci mają wszystkiego w opór w tym szkopuł, że to za mało by mnie zbić z tropu, ale za dużo by udało im się wzbić znowu, a na początek wystarczyłoby wyjść z domu, otwórz oczy nastaw uszu ziomuś, i żebyś kurwa komuś nie doniósł, że jak wpadam na track hasztag Sokół na koniu, aż tak? Kto mi zabroni to nagrać? ani nie dam się nikomu ponaglać, x 4 muzyka i kultura, nie wydają się zbyt ważne akurat, dziś se oglądam matura to bzdura, i zaraz sama się otwiera kabura, bo tu się marzy raczej tera o furach, jebać biede, dawać kwit każdy ura bura, bardziej faceci w rajtuzach, niż chłopaki w kapturach, nie raz, ciężko odróżnić rapera od youtubera, kiedyś kontrkultura, dziś więcej z pudla niż z bulteriera rapowa scena mało nas łączy teraz, zwykle Orange dawniej Idea, a często nie odbieram, w czasach xera z xera z xera, być rękopisem autora to droga nindży taką wybieram, bawie się słowem jak dziecko, hip-hop to hip-hop to że się spieprzył to tylko świadectwo, tego jak się zmienił świat i społeczeństwo, czasy w których brak czasu to najgorsze przekleństwo, wszystko na szybko za często i wiesz to, ja nawet rapuje biegnąc ty też ziom, będziesz se tego słuchał mijając sedno, bo ludzki umysł ma skończoną pojemność, az tak? Kto mi zabroni to nagrać? ani nie dam się nikomu ponaglać, x 4
7.
Wyraźniej 03:14
Siedzę na dachu bloku, ale zachowam spokój, choć nie ma stąd widoku, na to co w przyszłym roku, patrze na chmury szukam znaków i szukam tropów, wypuszczam swoją chmurę w górę, nie rzucam fochów, widzę tu tyle hip-hopu, jakby to było Queensbridge, tu chłopy robią bitbox, nawet jak mówią że piździ, jeden drugiemu bliźnim, serio tacy byliśmy to nie czas chłopaki sorry, sami się zmieniliśmy, dziś życie mieli myśli, weź lepiej przelicz liczby, wniosek? Nigdy nie jest za późno by się wybić z ciżby, a gdybyś chciał mi przeszkodzić? strzelił w pysk bym, tu dzieje się prawdziwe życie nie to z telewizji, choć mam tu swoje ukryte prawdy i trudne sprawy, dlaczego ja nie mam być kimś kto nad i kropkę postawi, uwaga, to bragga może zabić pamiętaj że ten zbiera śmierć, kto sieje nienawiść lepiej coś nawiń, ale nie przychodź z kawałkiem, chcesz być Biggym, najpierw sprzedaj swoją pierwszą działkę, srał pies, tych wszystkich raperów bez przeżyć, pomyśl jak mi to powiesz bym mógł ci uwierzyć ref. Dziś rzadko siadam na ławce, chociaż fart jest że do niej nie przymarzłem, przynajmniej widzę wyraźniej, kto gdzie patrzy wołają cześć Majkel Dziś rzadko siadam na ławce, chociaż fart jest że do niej nie przymarzłem, przynajmniej widzę wyraźniej, co by było gdybym nagle nie wstał z niej, Jeśli nagle bym umarł, nie szukaj mnie w niebie, ani w piekle też nie widzę miejsca dla siebie, po pierwsze to nie wiem jeszcze, dokąd tak biegnę, choć gonię w piętkę, życie jest piękne więc pogram w tę grę, mówisz życie to dziwka? możesz tak sądzić, widocznie romans z dziwką też jest fascynujący, choć bywa że niechcący, złe się drzwi otwiera, nie wierz nigdy kobiecie podpowiedź z budki suflera, a mnie wsio rawno, meżczyzna czy kobieta, ja tylko chodzę ze świecą i szukam człowieka, choruje na otwartą głowę, na to nie ma lekarstw, niestety nie zarażam, ale tłum i tak ucieka, nie jestem Święty tak jak Święty to nie Majkel, Tu Wolno Palić więc palę majka z majkiem, zagryzam kablem, zapijam wodą po wiadrze, choć polski rap ma kaftan ciasny jak kondom po Viagrze, pan raper tak rzekł i poszedł w pizdu, zmoknąć w deszczu braw i wyschnąć w wietrze gwizdów, trzeba lecieć do gwiazd i spaść na pysk znów, żeby docenić pasje co kwitła na boisku, ref. Dziś rzadko siadam na ławce, chociaż fart jest że do niej nie przymarzłem, przynajmniej widzę wyraźniej, kto gdzie patrzy wołają cześć Majkel Dziś rzadko siadam na ławce, chociaż fart jest że do niej nie przymarzłem, przynajmniej widzę wyraźniej, co by było gdybym nagle nie wstał z niej
8.
Dziś dożyłem czasów, których nie chciałem dożyć, rano wstaje bolą mnie plecy, musze się dalej położyć, leże patrze w sufit i myśli przychodzą do głowy, kto ludziom wskazał taki kierunek no chyba nie palec boży? tryb życia mało zdrowy po trzydziestce wychodzi, nie stoi co rano, boli kolano, i sitko w miejsce wątroby, dam znać dilerowi, bo tu nie pomoże Vibovit, trzeba sie chyba powoli pogodzić, że nie będziemy już młodzi, i niemozemy juz robic tego na co mamy ochote, ja tylko chce czuć tamten luz, nie spać u mamy spowrotem, wciąż niewyspany na codzień, spisuje senne impresje, i paradoksalnie, chce werbalnie wywołać nimi refkleksje, teraz dopiero jest śmiesznie... jak gadam z kimś na imprezce, że słucha rapu i pyta co znaczy to EPMD... na moim tiszercie? można rozwijać nowe gałęzie ale korzenie są święte, a może to wina czasów, jak miałem trzy płyty znałem je świetnie, a on mając wszystkie na jedno kliknięcie - nie zna ani jednej i po co ma płacić za nie hajs, skoro opłacił internet... za dużo okien otwartych naraz, gust zamknięty na gerde, spiralny model rozwoju kultury z wektorem do wewnętrzej, Czasy się zmieniają one się zmieniają, są tacy co się przez to daja robić w jajo, pieniądze nie zając, zaczekają bajam dzień chwytając, inni niech wspierają PKB odgległym krajom, zawieszam sie jak pająk w oczekiwaniu na muchę, wciskają mi w lewice sztandar jakbym był jakimś mańkutem, cały świat zwariował od pułtuska po kalkute, kurwa nie biorę udziału sami róbcie zawieruche, przez was wokół wszystkim, żar obaw pali dupe, ty przestań się czarować że cokolwiek kali musieć, ludzie sami nie sprostali uciec wiekszości słabościom, wolność jeszcze nigdy ich nie niewoliła tak mocno, wcale nie chciałem dorosnąć, lecz alternatyw zabrakło, po drodzę zacząłem się starzeć, każdemy się mogło sie zdarzyć, łatwo mnie ocenic anonimowym komentarzem, a jak mi coś nie przypasi to Wam powiem prosto w twarze, nie podoba mi sie swiat przeze mnie tu zastany, ale to ludzie winni ludzie, boga w to nie mieszamy, i jak myśle że wygrany jest ten ślepy na te stany, czuje że plecy bola bo za dużo musze dźwigać na nich,
9.
Tyle różnych ścieżek czeka w życiu, to jak wybory PO i PiSu, mniejsze zło - wpisane do życiorysu, za rzadko nam problemy pasują do pomysłów, na rozwązania, los przewrotny tak że mała bania, do tego czas zaiwania i nie ma zawracania, każdy szuka w tym swej strefy komfortu, a przy okazji zjadłby większy kawałek tortu, a kiedy widać dno w worku przychodzą stresy, czy zerkasz do samary czy do kiesy, to nie cieszy, znów trzeba brać na zeszyt, a warunek wolności to wychodzić spod krechy, okresy każdy miewa, lepsze - gorzsze, w pierwsze pijesz za szczęście - w drugie żeby zapomnieć, pijesz jarasz wąchasz - cokolwiek to jednak jest ucieczka i to nic nie rozwiąże ref. ścieżki dowolności - ścieżki dowolności, ścieżki dowolności - lek na beznadzieje, ścieżki dowolności - ścieżki dowolności, ścieżki dowolności - a wolność nie istnieje Stress w pracy zabija motywacje, baba Ci smęci że chce jechać na wakacje, w skrzynce na listy dodatkowe rewelacje, rachunki fotoradary - rzygaj hajsem, chciałbyś spojrzeć na to z dystansem, ale jak masz związane ręce nie sięgniesz po szanse, beznadzieja się skleja tu z całym miastem, w końcu coś w tobie pęka i żegnasz się z tym balastem, gotów grozić kasjerce żelastwem, ale nie masz broni oprócz przekleństw zawsze coś, chętnie rzucisz śmietnikiem w tamten kiosk, świat Ci wiruje jak na Vestaxie wosk, z kieszeni się odzywa nagle głos, a to dzwonią koledzy doktor joint i pan nos, oni pożyczą sos, przygarną na noc i do poniedziałku jebać ten parszywy los ref. ścieżki dowolności - ścieżki dowolności, ścieżki dowolności - lek na beznadzieje, ścieżki dowolności - ścieżki dowolności, ścieżki dowolności - a wolność nie istnieje Tyle ścieżek prowadzi do klęski, a do zwycięstwa tylko jedna przy samej krawędzi, zawsze chciałem być wolny od presji, ale świat zapierdala ja Usain Bolt na bieżni, zdolny do ekspresji skłonny do depresji, zwykły szary człowiek dwudziestopierwszowieczny, każdy szuka ścieżki do swojej Eternii, ale po tym blacie to nie dojdziemy do Mekki, jak mówię że z tej mąki chleb nie będzie lekki, to wiem, bo ziomki to jebani farmaceuci, takie Human Traffic to bym z nimi sam nakręcił, żadne kino nie puści tych wersji reżyserskich, wykolejeńcy wyjęci spod prawa nieprawda zwykli rezydenci miasta Warszawa, Gliwice - pozdrawiam, 71 - pozdrawiam, ŁDZ - pozdrawiam, Bartoszyce - pozdrawiam, Pisz - pozdrawiam i wszystkie te miejsca gdzie ślady zostawiam, oraz czyny po których ślady zacieram, składają się na ścieżki które sam przecieram,
10.
No Future 03:39
Prawie trzy dekady temu usłyszałem Kris Kross, nikt nie myślał o tym że to to był jakiś hip-hop, ani o dzień - nie patrzyłem wtedy w przyszłość, a dziś to wiem - pierwszy raz czułem pod skórą ogień, równolegle był Kazimierz Staszewski, ten sam co go w tym roku reżim z listy skreślił, a rykoszetem dostał też Marek Niedzwiecki, on puszczał w eter - lista! co piątek była w domu przecież, sporo się zmieniło rap poszedł bardzo do góry, z hip-hopem gorzej a w koło państwo z tektury, w którym rap scena tworzy stabilniejsze struktury, niż demokracja - nawet prezydent chce to demo nagrać, relokacja - jestem znowu z bandą na podwórku, rano na boisku a wieczorem na murku, choć czterdziecha na karku pijemy piwko w parku, palimy baty - na bezrobociu nie ma nic poza tym, świat się kręci codziennie w tym samym tempie, choć wrażenie niezmienne że wreszcie to wszystko jebnie, przez wojne, pandemię - nie przez Ciebie i przez mnie, ale najpewniej - oskarżymy o to się wzajemnie Gospodarka leży i kwiczy NO FUTURE Kiepscy raperzy nie chcą ćwiczyć NO FUTURE Politycy chcą tylko hajs liczyć, NO FUTURE Policja znów się czepia bez przyczyn NO FUTURE Wszyscy w maskach chodzą po ulicy NO FUTURE Niedługo skończę z czipem w potylicy NO FUTURE NO FUTURE, NO FUTURE, NO FUTURE Tylko w muzykę umiem od tego uciec Straciłem prace dwudziestego kwietnia o czwartej dwadzieścia ale wcale nie przez to że pale i jest zawieszka, śmieciowa umowa to polska tarcza społeczna, nikt o nas nie dba - to nauczyliśmy się przetrwać, Tu jest Polska tu pije sie i ma wąsa, dyskusja pachnie tu jak wóda i zakąska, rodakom nie sprzyjają spokój i beztroska, od zawsze jak nie urok to sraczka - albo przemarsz wojska, od końca do końca miesiąca, muszę końce wiązać, znowu dostałem SMS że pora forse oddać, staram się być więc myśle - po tym mnie poznasz, Underground Renoma tego za pieniądze mieć nie można Rappunks - staje hipokrytom w gardle ością, wracam z płytą wale między oczy z dyni prosto, robie rap w TeWuPe rap biznes mam w dupie zresztą z wzajemnością, hip-hop jest moją społecznością, to ostatnie co mnie trzyma w nim tak mocno zrobiłem sobie przerwe dwa lata od nagrań non-stop, czułem pustkę jakby mi ktoś coś zabrał, może to nie ma przyszłości - ale tu i teraz bangla Gospodarka leży i kwiczy NO FUTURE Kiepscy raperzy nie chcą ćwiczyć NO FUTURE Politycy chcą tylko hajs liczyć, NO FUTURE Policja znów się czepia bez przyczyn NO FUTURE Wszyscy w maskach chodzą po ulicy NO FUTURE Niedługo skończę z czipem w potylicy NO FUTURE NO FUTURE, NO FUTURE, NO FUTURE Tylko w muzykę umiem od tego uciec
11.
66 minuta, Piast obejmuje prowadzenie, a strzelcem gola jest urodzony w Hiszpanii Gliwiczanin, grający z numerem 21, nasz kapitan GERARD BADIA Jeszcze siedem, jeszcze siedem! [Skorup] Waleczne serce, katalońskie słońce, najlepsza liga świata, piękne miasto Śląskie, medale w trzech kolorach, uśmiech torreadora, śmiga na skrzydle legenda, mija wrzuca lub zdobywa gola, tak to wygląda w weekend kiedy się toczy kolejka, nie było meczu żeby kapitan nie pozostawił tam serca, łzy po każdej porażce, po wygranej lambada, nie ma dziadostwa byku, tu tylko pyka się w dziada, miasto dumne z drużyny, zdartym gardłem służymy, tu się piszę legenda, o tym piszą się rymy, dzięki chopie za wszystko, pamiętaj zawsze o nas, serce do walki, uśmiech jak Badi mordo i wszystko pokonasz [Majkel] siedem lat jak siedem życzeń, najfajniejszy piłkarz w lidze, sto dziewięćdziesiąt sześć razy, chciał nas prowadzić do zwycięstw, futbol to sinusoida, raz się wygrywa a raz przegrywa, ale Gerard Badia [Gerard Badia] to legenda prawdziwa, lewa stopa w które drzemie magia, kiwka, zwód, rabona, siatka, nie było nic cenniejszego niż szczery uśmiech Gerarda, a Gerard nie tracił klasy, nawet jak ktoś go okradał z asyst, a ta drużyna to jego rodzina i będzie tak po wsze czasy, to zgrywus był jakich niewiele, pamiętasz manekin challenge? niebiesko-czerwona banda z kapitanem na czele, co jak minął dzieciaka, co chciał trykot z autografem, to go potem odnalazł w necie, tak robi bohater, ref. Czy to ptak czy samolot, nie to Gerard Badia, nasz kapitan na zawsze, pamięć nie mija, puść nutę ziomalom, niech leci historia, o rycerzu piastowskim - from Katalonia, x2 [Skorup] Jeszcze siedem, jeszcze nie wiem, czy wszystko się powtórzy, choć wolałbym być pewien, siedzę i trzymam te kciuki, robię ten booking, by przyjść na stadion i drzeć ryj jak głupi, po to mam swoje miasto żeby wygrało z twoim, jara mnie zwycięstw pasmo, pasmo porażek boli, trzeba liderów jak Badi, niech King ich wystawi, pręży się Goliat lecz znów wygrywa Dawid, pisze się, pisze legenda, po ulicach się szwenda czekamy na bohaterów tak kwitnie gawęda, dawaj pyska za piękne chwile, po to się w mieście żyje, El Kapitano Ty do victorii prowadź naszą drużynę, [Majkel] Badi wiedział co to derby, my wznieśliśmy ręce do góry, a on stał się ojcem nie tylko zwycięstwa ale i pierwszej córy, inne derby na Okrzei, Badi wszedł ww drugiej połowie, i cudnie z woleja gęby posklejał żabolom my piliśmy zdrowie, jeszcze hattrick we Wrocławiu i gol w końcówce ze Słoniami, Kapitan wszedł i przyłożył pieczęć na niepewnym utrzymaniu, ja punkty wracają do Gliwic to kibic o tym pamięta, trzynasta minuta na łazienkowskiej, wolej i krok i do zwycięstwa, płakałem jak wznosiłeś puchar, i płaczę jak teraz odchodzisz, Gliwice to zawsze twój drugi dom tu zawsze będziesz wśród swoich, i na koniec jedno zdanie i niech to leci w obieg synowi dałbym na imię Gerard by wyrósł mi piękny człowiek ref. Czy to ptak czy samolot, nie to Gerard Badia, nasz kapitan na zawsze, pamięć nie mija, puść nutę ziomalom, niech leci historia, o rycerzu piastowskim - from Katalonia, x2

about

Po 22 latach od kastowego debiutu z zespołem Koligacja Gie Ka prezentuje mój pierwszy solowy pełnowymiarowy album. Powstawał głównie w 2019 i 2020 roku jednak najstarszy utwór napisałem i nagrałem pod koniec 2014 a najnowszy tytułowy to lockdown podczas lata 2020.

credits

released October 1, 2021

Realizacja Nagrań: Mikołaj "Święty" Jarząbek w TuWolnoPalić Studio (1, 2, 5, 6, 7, 8, 9, 10 ,11), Deszczu Strugi w Otra Barwa Studio (4), SWR w Miejski Sound Studio (3), Jacek Skorupa w Chachapoya Studio (11)
Mix: Mikołaj "Święty" Jarząbek (1, 2, 5, 6, 7, 8, 9, 10), Deszczu Strugi (4), SWR (3), Jacek Skorupa (11)
Mastering: Mikołaj "Święty" Jarząbek
Okładka: Aleksander Zawda, Rysunek: Rewsky ZL,

license

all rights reserved

tags

about

Majkel Gliwice, Poland

Jestem eMCe, wracam z emerytury prosto na rente, więc mam pięćset na rękę, a chce mieć więcej, więc wyciągam ręke...
zapłać na Bandcampie za piosenkę!

Elo. Majkel lat 38
pochodzi z Gliwic
Mieszka w Warszawie

Rapował w:
Koligacja Gie Ka
Leniwe Głowy
Niger
Bzzzt Sound System
3ODA Kru
Małpy w Czerwonym i wielu innych...
... more

contact / help

Contact Majkel

Streaming and
Download help

Report this album or account

If you like Majkel, you may also like: